środa, 1 czerwca 2011

Pokrótce o Talismanie




Jakiś czas temu zagrałem w czwartą edycję „Talismanu: Magii i Miecza”. Ten artykuł piszę po to, aby Was przestrzec. Nie zasiadajcie do tej „gry” za żadne skarby*!!!




Talisman, czyli czemu ludzie grają w gry zepsute

Talisman był znany w Polsce pod koniec XX wieku, pod nazwą „Magia i Miecz”. Już wtedy tłumy nastolatków grały bez opamiętania w tę produkcję. Pewnie dlatego Galakta zdecydowała się wydać wznowioną, czwartą edycję „gry” po polsku licząc, że dawni zapaleńcy, dzisiejsi dorośli, kupią egzemplarz, aby zagrać ze swoimi pociechami. Podobno sprzedaje się bardzo dobrze, również dodatki przynoszą zyski**.>


Czy Talisman oczarował mnie wykonaniem?

Karty są sztywne. Plansza duża. Godnym uwagi elementem są figurki pełne detali. Grafika na planszy jest niezła, natomiast rysunki przedstawiające postacie są jak dla mnie zbyt proste. Umieściłbym je raczej w książkach z bajkami.


Czy Talisman oczarował mnie mechaniką?

Nie, nie i jeszcze raz nie!!! Zbiór zasad rozpisany w dwudziestostronicowej (!) instrukcji trudno nazwać mechaniką. Ogólnie wszystko skupia się na tym, że rzucamy kostką i wybieramy, czy idziemy w lewo, czy w prawo. Więcej wyborów w tej „grze” (oprócz paru małych wyjątków) NIE MA!!! Jeszcze pół biedy gdyby pola były zróżnicowane, ale ponad połowa z nich to „Weź jedną kartę”. Więc nawet ten jedyny wybór polega na: „Albo pójdę w lewo i wezmę kartę, albo pójdę w prawo i znajdę kartę. Pójdę w lewo, to i tak bez różnicy”.

A co mamy w kartach? Możemy walczyć, czyli rzucić kostką. Przez zupełny przypadek może nam się udać znaleźć jakiś przedmiot lub sprzymierzeńca. Jest też szansa spotkania z wiedźmą, która nam poczaruje. Co nam da zależy oczywiście od zupełnie losowego rzutu kostką. Jeśli wyrzucisz jeden zostajesz ropuchą, wszystkie przedmioty zostawiasz na polu, w którym się przemieniłeś i możesz się poruszać tylko o jedno pole. Po 3 turach wracasz do postaci człowieka. Jeżeli ktoś przypadkiem wlezie na pole, gdzie ropucha zostawiła rzeczy, wszystkie trofea należą do niego. Przy okazji, dowód na ogromną losowość. Kiedy współgracz został ropuchą, zacząłem łazić niedaleko niego, aby wejść na pole z pozostawionymi rzeczami. Przeciwnik stawał się ropuchą trzy razy z rzędu, czyli był nią przez 7 tur. Nie dość, że nie udało mi się wejść na to głupie pole, to jeszcze ropucha zdążyła powrócić do swej człowieczej postaci i wejść na upragnione pole przede mną!!!


Co Ci się podoba w Talismanie?

Hmmm, trudne pytanie. Wydanie jest niezłe. Pudełko można wykorzystać na wiele sposobów. Można coś w nim schować, planszą można kogoś uderzyć, a całość powinna miło skwierczeć w kominku.***



Co Ci się nie podoba w Talismanie?

O, to pytanie jest już dużo prostsze. W Talismanie rozgrywka jest długa i męcząca, gracz nie podejmuje żadnych, prawdziwych decyzji. Wszystko zależy od losu. Brakuje dynamiki, epickiego zakończenia.


Czy Talisman jest godny polecenia?

Niektórzy się już pewnie domyślili, że „grę” uważam za bardzo słabą. Poleciłbym ją chyba tylko wojskowym, aby zmuszali do grania w nią osoby, od których chcą wyciągnąć informacje – byłaby to taka trochę bardziej humanitarna tortura. Według mnie jest to „gra” zepsuta.

* Chyba że jesteście fanami przygodówek nie bojącymi się niczego.
** Zjawisko dla mnie bardziej niezrozumiałe niż występowanie cząsteczki Higgs'a.
*** Więcej zalet nie pamiętam, za znalezienie jakichś bardzo żałuję.


Strona gry na BoardGameCritic

1 komentarz: